Coś nowego, coś starego, coś pożyczonego – brzmi jak mantra panny młodej, a tu rzecz o urządzaniu wnętrz. Powiew świeżości po latach surowego i chłodnego stylu skandynawskiego, choć sam nurt jest nam znany od niemal wieku. Kojarzy się z elegancją, klasą i blichtrem. Miłe zaskoczenie dla zmysłów po etapie chłodnego minimalizmu i surowego industrial.
Coś starego – co to jest Art deco?
Ten styl w sztuce zrodził się latach dwudziestych XX wieku, także liczy sobie ponad 100 lat. Nie wiem czy to ze względu na jubileusz art deco wróciło do łask? A może mamy dosyć prostoty, chłodu i bieli i stęskniliśmy się za czymś wyszukanym i solidnym w naszym otoczeniu. Jednak, przywołując epokę, ten styl ma nieco burżuazyjne konotacje. Raczej nie zadomowi się pod strzechami, bo po prostu nie każdego na niego stać. Ceni sobie solidność wykonania, dobre i nieprzeciętne materiały, blask. Ale każdy może się nim zainspirować.
Coś nowego- jak możemy wykorzystać elementy art deco w swoich mieszkaniach?
Art deco to nie tylko nurt w sztuce wystroju wnętrz. To cały rozbudowany styl, który miał wpływ na wiele dziedzin, m.in. malarstwo, architekturę, rzemiosło artystyczne. Nie bez znaczenia jest fakt, że to właśnie na ten okres w historii sztuki datuje się wyodrębnienie wzornictwa przemysłowego, jako odrębnej gałęzi sztuki. W art deco kładziono nacisk na rygoryzm, tzn. forma miała być dokładnie określona, zgeometryzowana. Dodatkowo precyzja i dbałość o dopracowanie projektu były na najwyższym poziomie. Aby zerwać z secesyjną niedbałością o konkret i detal, art deco posługiwało się zasadami i kształtami klasycznymi, geometrycznymi, czystymi. Wszystko było uporządkowane i miało jasny określony cel i powód. Każda kreska na szkicu architekta czy pociągnięcie pędzlem było uzasadnione i dopracowane w największym stopniu. Znajduje to swoje odbicie w owocach tamtego okresu. Meble art deco charakteryzują się piękną i klasyczną formą. Zawsze używano najwyższej klasy materiałów, często nieoczywistych. Widać wyraźny wpływ czystej geometrii. Jednak linie sprzętów nie zawsze są ostre i strzeliste, wręcz przeciwnie, odkryto „obłość”. Piękne i nowoczesne jak na tamtą epokę fotele i krzesła, które były jakby okręgiem przeciętym w połowie, do tego wypolerowane forniry ich pleców z niespotykanego drewna. Do dziś zachwycają niczym użytkowe dzieła stuki.
Dyscyplina przestrzenna była kluczowa. Aranżując przestrzeń, każdy przedmiot miał swoją funkcję, ale miał być elegancki i szykowny jednocześnie. Tworząc np. salon w tym stylu, z pewnością nie postawimy na minimalizm, wręcz przeciwnie. Jednak dzięki geometrycznej formie przedmiotów łatwo będzie nam stworzyć spójny look. Warto postawić na dobre materiały, zapomniane ostatnio szlachetne gatunki drewna, kryształy, aksamit i marmur. Blichtr w swej pierwotnej postaci będzie tu właściwy. Lustra, żyrandole i nabłyszczane fronty, np. okrągłych stolików do kawy, to coś, co idealnie zaznaczy ten trend w naszym domu.
Coś pożyczonego- ślady art deco we współczesnych wnętrzach.
W dzisiejszych projektach apartamentów od dawna odnajdujemy reminiscencje tego nurtu. Szczególnie tych za oceanem. Styl określany, jako nowojorski szyk jest bardzo blisko gatunkowo do art deco. Dużo srebra, kryształu, luster, do tego kontrastowe zestawienie barw, ale tylko z klasycznej palety (biały- czarny, beż-granat). Poza tym wysoka jakość wykonania i proste, geometryczne kształty. Jest, do czego aspirować, ponieważ ten trend zapoczątkowali bogacze z Upper East Side, no cóż, któż nie chciałby poczuć się jednym z nich…